Le Mans

Sobota rano. Pobudka o 4:45. Ledwo otwieram oczy, ale cel jest prosty: zdążyć na autobus do Le Mans. Bilety kupiliśmy poprzedniego dnia. Wyjazd 7:30, ale na przystanku trzeba być już pół godziny wcześniej. Spotykamy się pod akademikiem Fleureine. O 5:50 jesteśmy w komplecie i pędzimy skrótem, przez ciemny las, na przystanek skąd odjeżdża autobus, który ma nas podwieźć na stację. Na miejscu okazuje się, że autobus mija nasz przystanek bez zatrzymania się. Plan spalił na panewce. Spacer o szóstej z rana jak śmietana, z buta to jakieś czterdzieści minut, ale zdążyliśmy. 

Le Mans chciałam pozwiedzać od chwili, gdy mijałam to miasto w drodze do Nantes. Panorama urokliwych budyneczków przy rzece Sarthe przykuła skutecznie moją uwagę. Błądzenie między krętymi i wąskimi uliczkami to czysta przyjemność. Stare miasteczko było aktorem w wielu filmach, m.in. w Na ostrzu szpady, Zakochany MolierCzłowiek w żelaznej masce czy Cyrano de Bergerac. Dodatkowo niedaleko centrum znajdują się też budynki dawnego Abbaye de l'Épau.

Podusmowanie: Ouibus - 9euro w jedną stronę. Bilet całodniowy komunikacji miejskiej w Le Mans: 4 euro. Wstęp do opactwa - dla studentów: 1,50 euro.

















 





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz