Gdy za oknem panuje sztormowa pogoda, fajnie jest siedzieć w akademiku, owinięta w koc. Przeglądam zdjęcia, słuchając po francusku w tle nowej serii Versailles, piję kawę i jem ciacha czekoladowe. Ostatniego weekendu pojechaliśmy do Saint-Martin-de-Ré. To kolejna wyspa, którą udało mi się odwiedzić razem z ESN Nantes. Podczas wycieczki poznałam przesympatyczną E.
Osobiście myślałam, że ta wycieczka się nie odbędzie. W piątek były paryskie zamachy - wszyscy byliśmy smutni, skonsternowani, nieco przerażeni. Teraz wiem, że dobrze się stało, że wycieczka się odbyła. Osobiście wiem, że gdybym została w swoim akademiku, to cały czas oglądałabym media i rozwijała w sobie strach. Wyjazd do dalekiej, spokojnej i małej miejscowości nad oceanem pozwolił nam się trochę uspokoić i zdystansować.
Ciekawostka historyczna: w czasach Ludwika XIII Francuzi walczyli z Hugenotami o zdobycie ostatniego bastionu Hugenotów - La Rochelle. Do walki przeciwko Richelieu przyłączyli się Anglicy z księciem Buckingham na czele. Po wylądowaniu na Île de Ré, Anglicy próbowali zdobyć twierdzę Saint Martin, ale ich szturm został odparty przez mieszkańców. Do tego byli na tyle sprytni, że potrafili obejść angielskie blokady i dostarczać do miasta potrzebne pożywienie. Księciu Buckingham w końcu skończyły się pieniążki i wsparcie, a jego armia topniała z powodu chorób. Zawrócił się więc do Anglii. Podobno obwarowania, dziś na liście UNESCO, mają czternaście kilometrów długości.
Wyspa poza miasteczkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz