Na podróż do Angers zostałyśmy zaproszone z Fleurine przez Amerykanów i Kanadyjczyka. Pojechałam wypełniona wiedzą o zamku i pięknych, historycznych gobelinach przedstawiających Apokalipsę. Dzięki mojemu przewodnikowi i mapie tam zawartej szybko trafiliśmy do zamku, który zwiedziliśmy... za darmo! Widoki w środku nie mogły chyba równać się z innymi zamkami już przeze mnie widzianymi. W zamku w zasadzie zwiedza się tylko obwarowania i sale w gobelinami. Nie ma sal z zachowanym wystrojem, ale same "ogrodowe" przestrzenie są przemiłe dla oka. Oczywiście, że czułam się tam jak księżniczka, a myśl, która kołowała w mojej głowie: "to przez te cztery lata na to czekałam! na moją Francję!". Domki nad rzeką wyglądają bardzo podobnie do domków w Blois, które wspominam z rozmarzeniem. Po zwiedzeniu zamku, obejrzeliśmy katedrę i poszwendaliśmy się po mieście, ostatecznie lądując na trawie z pseudo-piknikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz